7.08.2014

Rozdział 1


       Siedziałam w ulubionej kawiarni, czekając na mojego chłopaka. Jak to przyjemnie brzmi "mojego" i "chłopaka" razem.
– Podać coś? – zapytała uprzejmie kelnerka. Spojrzałam na zegarek. Harry spóźniał się już dwadzieścia minut. Westchnęłam ciężko. Kolejny raz.
– Zieloną herbatę. – posłałam dziewczynie słaby uśmiech. Skinęła głową, przyjmując zamówienie.
Zniknęła za ladą, a ja wyciągnęłam telefon z torebki. Wybrałam odpowiedni numer, ale odpowiedziała mi jedynie cisza. 
Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Chociaż, mogłam się tego spodziewać.
– Zamówienie. – grzecznie podziękowałam za napój i wzięłam głęboki oddech. Sączyłam herbatę, starając się uspokoić myśli, a przede wszystkim nerwy.
   Kiedy minęła pełna godzina, moja cierpliwość właśnie się skończyła. Uregulowałam rachunek, ubrałam płaszcz, owinęłam szyję szalem, chwyciłam torebkę i opuściłam lokal.
Schowałam ręce do kieszeni, ruszając w stronę mojego mieszkania. 
Znowu mnie wystawił.
Nagle rozbrzmiał dźwięk mojej komórki. Wygrzebałam ją z kieszonki z małymi trudnościami, ale zdążyłam odebrać.
– Tak? – mruknęłam, czekając, aż osoba po drugiej stronie zabierze głos. 
– Ana, przepraszam. – od razu się rozłączyłam.
Widząc kolejne próby nawiązania kontaktu z jego strony, po prostu wyłączyłam telefon. Przyspieszyłam kroku, ponieważ chłód co raz bardziej szczypał moje policzki. Był grudzień, więc nie mogłam liczyć na słoneczko. 
   Wreszcie dotarłam do celu. Tak szybko, jak odetchnęłam z ulgą, mój humor ponownie się pogorszył. Pod blokiem stało mnóstwo młodych dziewczyn robiących zdjęcia, a także paparazzi. 
Przewróciłam oczami. Odkąd wróciłam do Londynu i spotkałam ponownie Harry'ego, tak wyglądał mój każdy dzień. Nie rozumiałam fenomenu stania od wczesnego poranka, do naprawdę późnej nocy pod moimi oknami. Nie byłam gwiazdą i nie miałam takich planów.
Starałam się wyminąć ludzi otaczających wejście do klatki schodowej, ale okazało się, że to nie takie proste. Dlatego ucieszyłam się na widok Niall'a i Leny, dzięki którym byłam w stanie jakoś przedostać się przez ten tłum.
– Uff. Dobrze, że postanowiliście mnie odwiedzić. – uśmiechnęłam się w ich stronę, gdy przekroczyliśmy próg mojego mieszkanka.
– Inaczej tak szybko, byś się tu nie dostała, kochana. – zaśmiała się moja przyjaciółka, kierując się w stronę przytulnego salonu.
– Czego się napijecie? A może jesteście głodni? Bo planowałam dziś zrobić lasagne. – krzyknęłam z kuchni, myjąc ręce.
– Uwielbiam Cię, Ana! – dlaczego nie zdziwiła mnie odpowiedź Horana, największego głodomora na świecie?
Przygotowałam wszystko dość sprawnie. Włożyłam naczynie żaroodporne do piekarnika i nastawiłam budzik na trzydzieści minut.
Wzięłam tacę z trzema szklankami oraz butelką pepsi. Chwyciłam jeszcze paczkę chipsów, które przesypałam do miski, zdając sobie sprawę z tego, że trzeba było czymś zająć blondyna na czas oczekiwania.
– Oglądamy jakiś film? – zaproponowałam, zajmując miejsce na miękkim, beżowym fotelu.
– Chętnie. – odparła Lena, kiedy Niall nalewał napój. – Może "Ps. kocham Cię"? – klasnęłam w dłonie, przystając na propozycję dziewczyny.
Horan milczał, więc uznałam to za zgodę. W trakcie szukania filmu, usłyszałam dzwonek do drzwi. Przekazałam pilota przyjaciółce, a sama pokierowałam się do przedpokoju, aby otworzyć.
Od razu tego pożałowałam. Przede mną stał Harry ubrany w czarny płaszcz, spodnie tego samego koloru i ciemno-brązowe trapery. 
Przewróciłam oczami, zauważając tuż za nim znajomą, lecz nielubianą blondynkę. 
– Mogłabyś odbierać telefon. – warknął chłopak, mierząc mnie uważnym spojrzeniem. Mimo tonu, jakiego użył, w jego oczach widziałam ulgę, że byłam tu, przed nim w jednym kawałku.
Gestem dłoni zaprosiłam go do środka. Widząc, jak Tanya rusza za nim, natychmiastowo zastąpiłam jej drogę.
– Ciebie nie zapraszałam. – mruknęłam oschle, nie spuszczając z niej wzroku. Najpierw zobaczyłam w jej oczach zdziwienie, które szybko zmieniło się w rozbawienie z nutką złośliwości.
– Ale Harry tak. – powiedziała z głupim uśmieszkiem na twarzy, za który miałam ochotę rzucić się na nią. Naprawdę nie potrafiłam znieść jej widoku.
– Problem w tym, że to moje mieszkanie, więc żegnam. – nie spodziewała się tego. Zobaczyłam szok na jej twarzy, gdy zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem.
Odwróciłam się z powrotem do mojego chłopaka, który stał dalej w tym, czym przyszedł, kręcąc głową z niedowierzaniem.
– Co? – zapytałam, wzruszając ramionami. 
– Co Ty odwalasz, Ana? – syknął, robiąc krok w stronę drzwi. 
On chyba sobie żartuje, prawda?
Chyba jednak nie, skoro właśnie jej otworzył. Stałam tam bez słowa, oglądając to scenkę z bólem w sercu. Miałam ochotę zamknąć się w pokoju i po prostu rozpłakać. 
Widziałam zadowolenie w oczach Tanyi. Styles biegał wokół niej, jakby to ona była jego, nie ja. Spuściłam głowę i skierowałam kroki do kuchni.
Słyszałam zdziwienie Horana, kiedy zobaczył ich razem. Pierwsze pytanie brzmiało, gdzie jestem.
– Nie wiem, chyba w kuchni...
– Tam, gdzie jej miejsce. – dopowiedziała blondynka, a on jej nie zaprzeczył. Jedynie się śmiał. Cieszyło mnie to, że wiedziałam, jak moi przyjaciele reagowali na obecność tego bezmózga, przynajmniej w nich miałam oparcie.
Wyciągnęłam lasagne z piekarnika, a z szafki cztery talerze. Wzięłam jeszcze dodatkową szklankę dla Harry'ego. Nie zabrałam nic dla Tanyi, a mimo to, ja zostałam bez niczego. Ponieważ mój chłopak, wolał troszczyć się o nią.
Skuliłam się na ziemi, tuż przy głowie Leny, gdyż Harry zajął fotel, a jego kolana blondynka. Bolało. Cholernie bolało.
Niall piorunował wzrokiem przyjaciela, ale ten zachowywał się jakby nie docierało do niego, jak złe było to, co właśnie robił.
Skończyliśmy oglądać film, który oczywiście został skrytykowany przez Tanye.
– Nareszcie się skończył. Co to za dno. Ja w życiu nie kazałabym Ci oglądać takiego czegoś. – rzuciła, kładąc dłonie na ramieniu loczka.
 Zignorowałam to i zaczęłam sprzątać brudne naczynia ze szklanego stolika przy kanapie.
– Wreszcie robisz coś, co potrafisz. – wszystko, co miałam w rękach upadło na dywan. – Albo jednak nie. Nawet tego nie potrafisz. – dodała z uśmiechem zbliżając się do Harry'ego.
Spojrzałam na niego przelotnie, gdy obraz zamazywał się przez łzy, których nie mogłam już w żaden sposób powstrzymać.
Wybiegłam z salonu i zamknęłam się w mojej sypialni. Zakryłam się kołdrą, ignorując nawoływania przyjaciół.
   Kolejny raz, nie usłyszałam tam mojego chłopaka.


od autorki: przybywam z 1 rozdziałem! Krótki, ale później wszystko się rozwinie.
Od razu mówię, to nie będzie kolorowa, przyjemna sielanka, zresztą możecie to zauważyć po przeczytaniu :)
do następnego misie! ♥

Obserwatorzy

Layout by Yassmine